piątek, 22 stycznia 2021

#65 Dzień bez foliowych opakowań...

 czy możliwy do zrealizowania na Bałkanach?


23 stycznia to polski Dzień Bez Foliowych Opakowań. Ekologia jest dla mnie ważną kwestią, dlatego chciałabym opowiedzieć o tym, jak jej zasady przyjęły się na Bałkanach, zwłaszcza w Czarnogórze, która oficjalnie jest "ekologicznym państwem".

Czarnogóra to kraj ekologiczny według prawa! 20 września 1991 roku posłowie czarnogórskiego parlamentu spotkali się w najpopularniejszym położonym w górach mieście ówczesnej republiki, czyli w Žabljaku i przyjęli "Deklarację o ekologicznym państwie Czarnogórze". Politycy zapowiedzieli wtedy, że zawsze podczas swoich działań będą mieli na względzie dobro środowiska naturalnego i bez względu na podziały partyjne będą działać na rzecz ochrony czarnogórskiej przyrody. Deklaracja ta została zaprezentowana w ONZ, a później, gdy kraj stał się niepodległy w 2006 roku, w jego konstytucji zapisano, że "Czarnogóra to kraj demokratyczny, obywatelski i ekologiczny". Niewykluczone, że to jedyny kraj w Europie, który w swojej konstytucji scharakteryzował się w ten sposób! 

Co prawda, międzynarodowy Dzień Bez Foliówki świętowany jest 3 lipca, jednak to nasze małe polskie święto, jest dla mnie wystarczającym pretekstem, by poświęcić nieco więcej temu tematowi w kontekście odwiedzanych przeze mnie często Chorwacji oraz właśnie ekologicznej Czarnogóry. Przy okazji chciałabym też podkreślić, że takie akcje naprawdę mają sens! Według statystyk na świecie zużywanych jest rocznie około 60 milionów ton jednorazowych siatek! Rozkład każdej z nich trwa od stu do aż czterystu lat. I niestety odnoszę wrażenie, że duża część tych foliówek, pochodzi właśnie z krajów bałkańskich...

Bo niestety, z czasem, Czarnogóra ekologiczna stała się już tylko z nazwy. Co więcej, obecnie z tego powodu kraj jest nawet tematem wielu żartów. Wydaje się, że wiedza dotycząca ekologii jest tam znikoma, a w wielu miejscach, takich jak punkty widokowe i słynne atrkacje turystyczne, walają się tony śmieci! Tyle, że... no właśnie! Dotyczy to głównie miejsc turystycznych! Zaryzykowałabym więc stwierdzenie, że brak szacunku do środkowiska naturalnego dotarł do krajów bałkańskich wraz z masą napływających tam zagranicznych turystów. Kraje te niegdyś zapewne były zdecydowanie bardziej ekologiczne, tylko w nieco innym tego słowa znaczeniu. Wystarczy wybrać się do małej czarnogórskiej wioski, gdzie lokalni mieszkańcy hodują zwierzęta, owoce i warzywa, nie stosując nawozów, gdzie jest cisza i spokój, gdzie ponad 50% żywności jest wytworzona przez gospodarzy, a ich dzieci przyzwyczajone do smaku dojrzałych arbuzów i pomidorów nie są zainteresowane paczką chipsów. Na ulicach nie ma śmieci, bo mieszkańcy używają mało przetworzonej żywności zapakowanej w plastik. Zakupy robią do własnych koszów lub materiałowych siatek, niczym Polacy w czasach PRLu. I może nie wiedzą czym jest recykling i który pojemnik na śmieci przeznaczony jest do papieru, a który do szkła, ale właściwie nie jest im to potrzebne!


Całkiem inaczej sytuacja wygląda w miejscach turystycznych, gdzie z dnia na dzień dotarły nagle wynalazki nowoczesnego świata. Plastikowe zabawki plażowe, przekąski i napoje znanych firm zapakowane w folię, chińskie gadżety. Nie dotarła jednak wiedza dotycząca ekologii. Składowane są tam coraz większe ilości śmieci, a mieszkańcy nie otrzymali wiedzy co z nimi robić. Oczywiście - nie bronię wszystkich! To też kwestia lenistwa i braku chęci zmiany. Wiem to z własnego doświadczenia. Na przykład taka sprawa jak kawa na wynos. Kawa na Bałkanach to rzecz święta! To wydarzenie, celebracja, chwila spokoju... Starsi Czarnogórcy siadają z filiżanką kawy i sączą ją plotkując z sąsiadami i czytając gazetę godzinami. Jeszcze kilka lat temu nikt nie pomyślałby o czymś takim, jak kupowanie kawy na wynos. Niestety, w pracy rezydenta biura podróży nie ma się zbyt wiele wolengo czasu, a jeśli już się go ma, poświęca się go na drzemkę, a nie celebrowanie picia kawy. "Kafa za poneti", czyli kawa na wynos, była dla mnie najlepszym rozwiązaniem. W Polsce zmawiam ją zawsze do swojego kubka termicznego. Przywykłam już do tego, tak samo jak do nie używania masy plastikowych słomek. Prosząc o kawę do własnego kubka w Herceg Novi, Budvie (a nawet kilka razy w chorwackim Dubrowniku), moja prośba spotykała się z dużym niezrozumieniem. Mimo że tłumaczyłam o co mi chodzi, niemal zawsze kelner przynosił mój pusty kubek oraz kawę w plastikowym lub kartonym kubku i mówił, że mam sobie przelać, ale on nie widzi w tym sensu, dlatego przyniósł moje zamówienie w takiej formie. Zdarzało się to nawet kilkakrotnie w tej samej kawiarni. Tłumacząc o co mi chodzi, raczej odpowiadano mi, uśmiechając się pod nosem, że już dziś wydali ponad pięćdziesiąt takich kubków i ten mój jeden na pewno nic nie zmieni. No cóż... ja jednak wierzę, że zmianę należy zacząć od siebie! W Czarnogórze trudno mi jednak było świecić przykładem. Przyczyniłam się do zużycia całej masy jednorazowych kubków, a do każdego zamawianego przeze mnie soku wkładano zawsze po dwie słomki, mimo że nie chciałam żadnej...

A jak było w sklepie, podczas zakupów spożywczych? Nie lepiej. Na Bałkanach jest duży problem z odzwyczajeniem się od jednorazowych siateczek. Jeśli w czarnogórskim markecie kupimy tylko jedno jabłko i jednego banana, to każdy z owoców zapewne zostanie zapakowany do osobnej foliowej reklamówki, "bo inaczej trudno zważyć produkt i nalepić nalepkę z ceną. Taka nalepka od jabłka się odkleja, trzyma się tylko na folii". W Dubrowniku po czasie zaczęto tolerować moje materiałowe siatki do owoców i warzyw wykonane z firanek, jedna kasjerka nawet ciekawie dopytywała, czy to u nas popularne i skąd się wziął taki pomysł. W Czarnogórze niestety spotkało się to z ogromnym niezrozumieniem, a w marketach przekładano moje owoce do foliówek! Gdy dwa razy spróbowałam porozmawiać na ten temat z obsługującą mnie panią, powiedziała, że takie materiałowe siatki także mają swoją wagę, zakłamią realną wagę kupowanych przeze mnie produktów i po prostu to wbrew zasadom! Oni sprzedają wszystko w foliówkach i tyle. Za czwartym razem, po dłużych wyjaśnieniach, pani pozwoliła wkładać wszystkie moje owoce do jednej foliówki. Taki mały sukces - jedna siatka, a nie pięć. 

Te zachowania długo mnie szokowały i wywoływały moje duże niezrozumienie. Będę jednak twierdzić, że głównym problemem jest tu brak edukacji i świadomości, a Czarnogórcom uparcie wmawia się, że żyją w kraju ekologicznym, bo mają mnóstwo lasów, gór, rzek, Parków Narodowych i to właśnie jest podstawa czarnogórskiej ekologii! Czy jest jednak nadzieja, że coś się zmieni?



Poprawę w tej kwestii widać już w Chorwacji. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na regulacje Unii Europejskiej. Co prawda, gdy mieszkałam w Dubrowniku zimą i wiosną 2019 roku, segregacja śmieci nie była obowiązkowa, tak jak np. w Polsce. Zaczęto jednak dość silnie promować segregację śmieci i recykling, niemal przy każdej ulicy widoczne były kolorowe kontenery do segregacji. W Chorwacji popularne już od dawna są także automaty zwrotne do plastikowych butelek. Do automatu wrzuca się puste butelki, a automat w zamian wydaje monety. Zaczęto ograniczać również zużycie foliowych reklamówek. Coraz częściej kupując w piekarni smakowitego tłuściutkiego burka, otrzymamy go w samej tylko papierowej torebce, bez dodatkowej siateczki. Wcześniej pakowano burek najpierw w papier, a kolejno w reklamówkę, by się nie ubrudzić (tak nadal dzieje się np. w Czarnogórze). Według wytycznych Unii Europejskiej Chorwacja do 2025 roku musi zmniejszyć produkcję i zużycie plastikowych siatek aż dziesięciokrotnie. Jako pierwszy, z używania jednorazowych reklamówek, już pod koniec 2019 roku, zrezygnował chorwacki Kaufland. W sieci tych sklepów przy kasach nie uraczymy już stosu foliówek. I niestety... poszukując świeżych informacji dotyczących zmian związanych z ekologią w Chorwacji, to by było na tyle. 

Co gorsza, obawiam się, że z Czarnogórą jest jeszcze gorzej! Kraj ten nie jest członkiem Unii Europejskiej, nikt nie wywiera tu więc żadnych nacisków związanych z wprowadzeniem w życie zasad ekologii. Muszę jednak przyznać, że latem 2020 zauważyłam w Herceg Novi kilka kontenerów do segregacji śmieci, co do tej pory nie było tu zbyt popularne! W Budvie w 2019 roku pojawiły się standy informujące o ruchu zero watse, a samo miasto ma zacny plan by stać się "Zero Waste City". Trzymajmy za to kciuki!

Rząd czarnogórski promuje coraz silniej odnawialne źródła energii i skupia się przede wszytskim na stwarzaniu, odnawianiu i propagowaniu elektrowni wodnych. Jedna z najpiękniejszych takich elektrowni według mnie znajduje się w miejscowości Plužine na zaporze Mratinje, wybudowanej na sztucznie stworzonym Jeziorze Pivskim. Co ciekawe, jezioro to jest największym zbiornikiem wody pitnej w Europie! Od 2015 roku w Czarnogórze wdrażany jest także Program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska, promujący m.in. nieużywanie plastiku, korzystanie z odnawialnych źródeł energii oraz korzystanie z ekologicznych środków transportu. Do programu przystąpić mogą m.in. hotele, które po wypełnieniu odpowiednich wymogów, otrzymują tzw. "certyfikat ekologiczności". Na terenie hotelu redukcji musi ulec zużycie plastiku, musi w nim panować odpowiednia, zrównoważona gospodarka odpadami oraz hotel musi korzystać z odnawialnych źródeł energii. W pierwszym roku trwania programu kryteria spełniały tylko trzy hotele, obecie jest ich dwadzieścia pięć. 

Do programu przystąpiło także 9 dużych festiwali masowych, siedem muzycznych oraz dwa filmowe. Organizatorzy wydarzeń nie tylko zgadzają się na standy promujące ruch ekologiczny oraz na organizowanie spotkań i pogadanek proekologicznych dla uczestników, ale także wyrażają zgodę na kontrolę przestrzeni w której odbywały się festiwale tuż po ich zakończeniu - pracownicy związani z ekologicznym Programem Narodów Zjednoczonych sprawdzają, czy wszystkie śmieci zostały wyzbierane i nie naruszono ekosystemu. Obecnie trwają prace także nad zrównoważonym transportem po Zatoce Kotorskiej. Zorganizowane będą połączenia liniowe pomiędzy miastami Kotor, Tivat i Herceg Novi, za pomocą łodzi o napędzie elektrycznym i tych napędzanych energią słoneczną.

Można więc uznać, że w Czarnogórze coś w tej kwestii się ruszyło! Czy jednak akcje te wpłynął na świadomość mieszkańców kraju? Czy osoby zamieszkujące w Budvie zainteresowane są tym, by ich miasto stało się zero waste? Czy przeciętyny Czarnogórzec zacznie segregować śmieci, zrozumie osoby, które nie chcą używać plastikowych słomek do picia, nie używają jednorazowych kubków do napojów na wynos i korzystają z wielorazowych siatek podczas zakupów? Obawiam się niestety, że przed Czarnogóracami jeszcze długa droga, wymagająca edukacji....


Jak za kilka lat wyglądać będzie Czarnogóra?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz