niedziela, 17 maja 2020

#31 Praktyka Erasmus+ "instrukcja obsługi"



Zagraniczny wyjazd ze stypendium, ale bez egzaminów? Jeszcze bardziej beztroski niż typowa wymiana uczelniana? To możliwe! 
Poruszając temat wymiany studenckiej, większość osób od razu myśli o typowym studenckim wyjeździe Erasmus+ obejmującym podjęcie części studiów za granicą. Wyjazd często kojarzony jest z zabawą, imprezami, poznawaniem znajomych z całej Europy - słusznie. W tych opowieściach pomija się jednak zazwyczaj fakt egzaminów końcowych! A niestety one także są częścią wymian. 

Pierwszym błędem dotyczącym tematu, jest pomijanie innych możliwości wyjazdów na studia, jak np. Ceepus. Erasmus+ to nie jedyny program mobilności. Inną kwestią jest to, że oferta najpopularniejszej wymiany jest dużo szersza i nie dotyczy tylko studiów, ale to także wymiana związana z praktyką. Niestety jest ona dość rzadko wybierana przez studentów. Miałam okazję uczestniczyć w tego typu stażu aż dwa razy, czuję się więc upoważniona by opowiedzieć o tym nieco więcej. 


Praktyka Erasmus+ obejmuje wykonywanie stażu w dowolnej firmie, w kraju który jest członkiem porozumienia Erasmus+. Zazwyczaj wyjazdy odbywają się podczas wakacji letnich, jednak nie jest to obowiązkowe. Jeśli wykładowcy wyrażą na to zgodę, można wyjechać w dowolnym momencie roku. Wymiana trwa od 30 do 90 dni, podczas tego czasu otrzymujemy stypendium. Czas ten można przedłużyć, jednak dalsza praktyka nie jest już finansowana. Oczywiście podczas trwania wymiany, można podjąć pracę za granicą. Pracować i realizować super rozwijającą zagraniczną praktykę jednocześnie. Wymiana możliwa jest dla studentów, jak i dla absolwentów. Jedyny haczyk jest taki, że absolwent, musi złożyć podanie z prośbą o wyjazd na praktykę jeszcze podczas studiowania, czyli przed obroną pracy dyplomowej. 

Podczas lata 2015 r. wyjechałam na praktykę studencką do Biblioteki Miejskiej w Zadarze. W styczniu 2019 r. zaczęłam absolwencką praktykę w organizacji pozarządowej Centrum Informacji dla Młodych w Dubrowniku. 


Przed praktyką oczywiście trzeba złożyć podanie z prośbą o możliwość wyjazdu. Sprawdzając jak wygląda rekrutacja, można się załamać i odpuścić. Zgoda dziekana, zgoda prorektora, otrzymanie podpisu i strony polskiej i zagranicznej na jednym dokumencie w określonym terminie. Wydaje się, że procedura jest dużo trudniejsza niż w przypadku aplikacji na standardową erasmusową wymianę studencką. 

W moim przypadku, podczas obu rekrutacji, wypełnienie wszystkich dokumentów i uzyskanie podpisów okazało się być bardzo łatwe. Nie gwarantuję, że zawsze tak jest. Może to być kwestia mojego dziekanatu. Na UMK w Toruniu wyglądało to tak, że po wypełnieniu dokumentów przeze mnie, wysłaniu skanów do Chorwacji i otrzymaniu podpisów strony zagranicznej, zaniosłam dokumenty do pierwszego z działów UMK, z którego podpis musiałam uzyskać, a kolejno jednostki uniwersytetu przesyłały podanie między sobą do momentu, aż komplet z wszystkimi niezbędnymi podpisami trafił do Biura Programów Międzynarodowych. Wszystko działo się samo, ja tylko uruchomiłam tę machinę!


Złożenie podania o praktykę Erasmus+ nie jest więc bardzo skomplikowane! Po uzyskaniu podpisów i podpisaniu umowy finansowej, można więc ruszać w trasę. 

Praktyka niesie za sobą mnóstwo zalet. Ma też kilka minusów. W zależności od tego gdzie się trafi i z kim, może okazać się że nie tak łatwo znaleźć grono znajomych. Semestralne wymiany studenckie są chyba mimo wszystko bardziej szalone i imprezowe. Choć to oczywiście kwestia bardzo indywidualna. Podczas mojej bibliotecznej praktyki w Zadarze nie miałam zbyt wielu okazji do zabawy, moje rozrywki skupiały się raczej na kawiarniach, spacerach i plaży. Poznałam wtedy mnóstwo osób, z którymi utrzymuję kontakt do dziś. W Dubrowniku poznałam nieco większą grupę studentów i drugiej część mojej praktyki towarzyszyły wyjścia do barów, pubów i integracja z rówieśnikami.


W moim przypadku oba wyjazdy były chorwackimi wyprawami, które były dla mnie korzystne ze względu na możliwość ćwiczenia studiowanych języków. Starałam się nie używać języka angielskiego i nie trzymać się z grupą obcokrajowców mówiących tylko po angielsku. 

Podczas pracy w bibliotece nie skupiałam się na tym, by bardzo się rozwinąć pod innymi względami. Liczył się tylko język! Język chorwacki. Pracowałam z młodymi ludźmi, z którymi po pracy chodziłam na kawę bądź na plażę, dużo czytałam. Prowadziłam dość standardowy, spokojny styl życia. Nie narzekałam jednak na nudę czy samotność. Wszystko było idealnie zbilansowane. Mimo braku szalonych imprez, wspominam ten czas cudownie! Żałuję tylko, że nie udało się odbyć zbyt wielu podróży. W tamtym czasie wybrałam się tylko na krótką wycieczkę do Ninu. Niestety, stypendium nie jest ogromną sumą pieniędzy, a Chorwacja w sezonie letnim, turystycznym, nie należy do najtańszych miejsc. 


Wyprawa do Dubrowniku, to już nieco inna historia... W Zadarze byłam ze znajomą, do Dubrownika wyjechałam sama. Miałam pracować w prężnie działającej organizacji pozarządowej, trafiłam do dość martwego miejsca, które właściwie nie funkcjonowało.

Narzekałam, dużo narzekałam. W międzyczasie poznałam dubrownickich studentów, twórców studenckiego radia, Polaków którzy przyjechali do Dubrownika na inną wymianę, no i nadal narzekałam. Postanowiłam sama zorganizować kurs języka polskiego dla osób pracujących w branży turystycznej w ramach działania mojej organizacji pozarządowej. Nadal narzekałam... Zaczęłam jednak rozumieć, że mimo wszystko, ja naprawdę dużo się uczę! 

Wspominając to dziś, myślę że to był cudowny czas. Obie moje praktyki studenckie były bardzo udane. Niezbyt bogate podróżniczo, ogólnie niezbyt bogate. Ale wybór na miejsce praktyki chorwackiego kurortu podczas sezonu wakacyjnego, lub Dubrownika, to po prostu zła decyzja! Wybór wyjazdu na praktykę, to ogólnie jednak bardzo dobry wybór i doświadczenie, które polecam! Rozwijający, ciekawy i pozbawiony końcowych egzaminów!😏




Nieco więcej o Dubrowniku, pisałam także w tym poście: #25 Pierwsza piątka 2019, czyli szósty prawdziwy miesięcznik
Niebawem też ukaże się osobny dubrownicki wpis poświęcony atrakcjom miasta oraz kwestii, czy warto odwiedzić Dubrownik poza sezonem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz