niedziela, 14 stycznia 2018

#11 Rok 2017, czyli nie miesięcznik, a rocznik

Blog nagle zamarł, wena mnie opuściła, choć wcale nie działo się mało. Zapowiadałam szalone wpisy z bałkańskiej podróży, jednak na zapowiedzi się skończyło… 
Teraz planuję to wszystko nadrobić! Ogromną inspiracją dla mnie jest film z wyjazdu, który przygotowała Monia, i którego premiera odbyła się 15 grudnia w sali telewizyjnej mojego akademika.


Zaległości mogą zostać nadrobione ze względu na to, że mam obecnie mnóstwo czasu – po wielu perypetiach… zostałam bezrobotna! 
Miałam cudowny plan, żeby wyjechać do Chorwacji na praktykę Erasmus+. Wiele wskazywało na to, że się uda. Planowałam więc szalone zakupy w moim ukochanym DMie i włosko-słoweńskie podróże. Chcąc podreperować budżet, zdając sobie sprawę ze zbliżających się wydatków, szukałam drugiej pracy. Przez listopad i połowę grudnia pracowałam w moim cudownym kinie oraz sprzedawałam kosmetyki marki Ziaja, nazywając się dumnie dermokonsutantką. 13 grudnia przedarłam w Cinemie ostatnie bilety i z uśmiechem mówiłam do klientów Życzę udanego seansu! Dwa dni później zadzwoniłam do odpowiadającej za moje zatrudnienie koordynatorki sklepu ZDC Ziaja i powiedziałam, że wyjeżdżam i składam wypowiedzenie. Jakże dumna byłam, że prawie wszystko mam dopięte na ostatni guzik i zdążyłam złożyć wypowiedzenie z dwutygodniowym wyprzedzeniem i nie powinnam ponieść konsekwencji finansowych porzucenia pracy! Moje szczęście nie trwało długo… tuż przed Świętami okazało się, że ze względu na gorący przedświąteczny okres, nie jestem w stanie zdobyć wszystkich podpisów i ZOSTAJĘ W POLSCE!

Tak właśnie – jestem w Toruniu. Bez pracy, bez pieniędzy i nadal… bez magisterki.



Zanim jednak porzuciłam obie prace, wiodło mi się całkiem nieźle. I rok 2017 zaliczam do udanych. Czymże byłoby życie bez wielkich marzeń, planów i rozczarowań? Chorwackie niepowodzenie uznaję za totalne szaleństwo i jeśli tylko w styczniu znajdę pracę – wszystko będzie dobrze!
Na blogu zdążyłam już opisać dwie tegoroczne wyprawy do Berlina oraz do zimowego Skopje. Wspomniałam też (i to nieraz) o bałkańskich wakacjach, pełnych szaleństwa, którym niebawem poświęcę odrębne posty. Cóż działo się poza tym?

Niedługo po powrocie z Kosowa (15.09), pojechałam do Gdyni, gdzie uczestniczyłam w koncercie Kayah i Bregovicia (Wow! Wow! Wow!) – koncert Gorana Bregovicia?! Spełnienie marzeń!



W Trójmieście spędziłam cudowny weekend i było tak super, że spokojnie mogłabym poświęcić temu wydarzeniu odrębny post! Jednak niestety – było to zbyt dawno… Tak, czy inaczej, było to dla mnie jedno z najważniejszych wydarzeń ubiegłego roku!







Innym świetnym koncertem, na którym byłam, był koncert zespołu Dikanda. W sumie sama nie wiem jak to się stało, że tam wylądowałam. Niby wcześniej o nich słyszałam, niby wiedziałam, że grają bałkańską muzykę… Ale jak to się stało, że w końcu kupiłam bilet i 23 listopada poszłam na ich koncert do Od Nowy? Nemam pojma! Ale – zdecydowanie nie żałuję! A ich hit Miłość zawsze wprawia mnie  w dobry humor i od końca listopada słucham go regularnie! 

Listopad w Toruniu był bardzo bałkański – 8 listopada w Od Nowie odbyła się prelekcja autorki bloga Are you fyrom? pt. Nie tylko Lonely Planet – Macedonia oczami Justyny Mleczak. W kolejnym tygodniu, 16 listopada, w Młynie Wiedzy odbywał się tzw. podróżniczy wieczór dla dorosłych pod hasłem Bałkany. W obu wydarzeniach oczywiście uczestniczyłam, w quizie, który odbywał się podczas drugiego wydarzenia wygrałam nawet mapę zdrapkę, z czego jestem mega dumna!



W ubiegłym roku wybrałam się także na świetną wystawę do Centrum Sztuki Współczesnej – Silence and Dynamism (w Toruniu od 12.11.2017 do 18.02.2018).


Szkice na pudełkach od zapałek



Kolejną ważną kwestią, o której muszę wspomnieć są ludzie. Kinowa ekipa!

W kinie pracowałam już wcześniej. To mój drugi raz. Wtedy była ciągła rotacja, zmiana personelu, każdy z nas przychodził po prostu do pracy… Tym razem przychodząc do kina, czułam się jak na spotkaniu rodzinnym – same cudowne osoby. Najlepsi znajomi, z którymi bawiłam się na szalonej imprezie pracowniczej, którzy przyszli mnie pożegnać po moim odejściu i oglądali ze mną i z Monią przepiękny film z naszych wakacji i z którymi 22 grudnia spędziłam przecudowną, niesamowitą, pełną ciepła i zabawy, nieoficjalną kinową Wigilię, podczas której otrzymałam płytę z największymi kinowymi hitami muzycznymi! Po prostu coś pięknego… Łezka się w oku kręci!


To był naprawdę CUDOWNY rok! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz