niedziela, 2 kwietnia 2017

#7 Mój marzec 2017 - drugi miesięcznik


Nie wierzę! Nie wierzę, że już skończył się marzec, że jedna czwarta roku za nami, że już zaczyna się wiosna, a ja ledwo poczułam, że mamy nowy rok, dopiero nauczyłam się zapisywać wszędzie 2017, a nie 2016 i nadal nie ruszyłam z pracą magisterską...


Mój marzec zaczął się bardzo blogersko i bałkańsko, co jest dowodem na to, że aby poczuć Bałkany, nie trzeba nigdzie wyjeżdżać. Otóż, drugiego marca uczestniczyłam w spotkaniu z Izą prowadzącą bloga moja Albania.



Cały marzec przechodziłam także z marteniczką na dłoni (czym jest marteniczka? - odpowiedź >>tutaj<<). Otrzymałam ją od mojej lektorki języka bułgarskiego - pani Jany. Było to dla mnie wyjątkowe, gdyż mimo iż jestem na piątym roku studiów, otrzymałam marteniczkę po raz pierwszy. Wcześniej nie uczestniczyłam w zajęciach prowadzonych przez panią Janę, rok temu zaś nie było mnie w Polsce, a w Serbii nie ma tego typu tradycji.



Potem postarzałam się o kolejny rok... Nie ma się czym chwalić, nie organizowałam też hucznej imprezy. Choć mimo to nie obyło się bez prezentów (mój telefon zyskał power bank!) oraz skromnego, aczkolwiek wesołego wypadu na gry planszowe.



Sama sobie także zrobiłam mały prezent - maseczki Skin79 (i teraz jestem mega fanką maseczek w płachcie!). Na urodzinowe zakupy zabrała mnie też mama i już nie chodzę z moją starą torbą, od której ciągle odpinał mi się pasek!



A potem był szalony Beeeerlinnn!!!!!




I przyszła do nas wiosna i zaczął się czas spacerków...




Koniec miesiąca był bardzo kulturalny w moim wykonaniu. Wybrałam się na wykład z cyklu Orient Express, gdzie była mowa o kulturze arabskiej - tej tradycyjnej, oraz nowoczesnej, reprezentowanej m.in. przez arabski hip-hop.



Wybrałam się też do kina na Piękną i Bestię (ach... chcę więcej!) i na Moonlight (po dłuższych rozkminach stwierdzam, że to naprawdę dobry film) oraz na spacer po toruńskich muzeach. Łażąc po Berlinie stwierdziłam, że może dobrze byłoby podejść do miasta, w którym się mieszka pod kątem turystki - mieszkam w Toruniu prawie pięć lat, a miejsca ciekawe uwagi znam głównie z opowieści innych.


część ekspozycji w muzeum Podróżników im. Tonego Halika

Marzec minął w mgnieniu oka. Był dla mnie dość łaskawy - wyjazdowy, zakupowy, wesoły. Zabrakło tylko motywacji do magisterki. A na tym niestety powinnam się skupić - czas ucieka! Niestety...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz