piątek, 31 lipca 2020

#50 Pandemiczno-podróżniczy lipiec



O moim lipcu: wyjazdach do Warszawy i Czarnogóry. Podróżach i turystyce w czasach pandemii i sytuacji w Czarnogórze pod koniec lipca 2020 roku. 

Cały mój lipiec kręcił się wokół możliwości zagranicznego wyjazdu. Pracuję w biurze podróży, poprzednie dwa sezony pracowałam jako rezydentka, i wykonując taką samą pracę miałam spędzić lato 2020. Czas pandemii bardzo zaszkodził branży turystycznej. Czy podróże obecnie naprawdę są tak niebezpieczne? I tak, i nie. Zdecydowanie bardziej niż wirus, naszej branży szkodzą fake newsy i różne nieprawdziwe doniesienia dotyczące obowiązkowej kwarantanny po powrocie, czy problemów z przekraczaniem granic. Ciekawie i wyczerpująco pisze o tym Specjalistka od wakacji, która wraz z tekstem o koronopanice, stwierdzając że "13.03.2020 r. umarła turystyka" oraz organizując akcję #toteżjestpolskaturystyka, opisuje idealnie zachodzące obecnie procesy, potrafiąc przy tym wyjaśnić zasady rządzące branżą turystyczną nawet największemu laikowi (np. Turystyka to więcej niż widzisz). Nie zagłębiając się więc w ten temat, pozostawiając link do artykułów eksperta, skupię się na moich lipcowych doświadczeniach!



Po długich oczekiwaniach, ciągłym sprawdzaniu przepisów prawnych, wielu mailach do Ambasad, Sanepidu, Straży Granicznej i innych instytucji oraz oczywiście po otwarciu granic, powoli zaczął nastawać sezon wyjazdów wakacyjnych. Sezon to słowo użyte zdecydowanie na wyrost, jednak coś się zaczęło, a wraz z tym czymś 15 lipca ruszyłam w końcu do Czarnogóry! Wyjechałam jako pilot-rezydent, spędziłam tam zaledwie dziewięć dni. 

Czarnogórskie plaże są niemal puste, zero gwaru na ulicach i w restauracjach. Nie widać paniki, widać jednak pustki. 21 lipca rząd czarnogórski ponownie wprowadził stan epidemii, a wraz z nim obowiązek noszenia maseczek także na zewnątrz. Jednocześnie granice państwa pozostały otwarte dla obywateli większości krajów, w tym Polski. 29 lipca rząd Polski zakazał wykonywania połączeń lotniczych do Czarnogóry. Mimo to, granice lądowe nadal są otwarte, zakazane są tylko loty bezpośrednie. Do Czarnogóry nadal więc można się dostać - autem, autokarem, samolotem z przesiadką... 

Dziś, 31 lipca, liczba zakażonych koronawirusem w Czarnogórze wynosi 1990 osób (na około 620 tysięcy mieszkańców), z czego dziś przybyło ich 39, panuje stan epidemii, obowiązkowe jest noszenie maseczek, nie można dostać się tam bezpośrednim lotem z Polski. Mimo to, nadal można wyjechać tam na wakacje! Czy warto? Czy to ma sens? 



Mój pobyt w Czarnogórze był cichy, spokojny i relaksujący. Nie miałam żadnego problemu z zachowaniem dystansu społecznego. Moi Goście byli zachwyceni, że każda osoba na plaży może mieć dla siebie nie tylko rekomendowane 2 metry, ale i 5 metrów, jeśli tak sobie zażyczy. Ze względu na stan epidemii, wszyscy trzymają się narzuconych zasad, dodatkowo nie chcąc popaść w bankructwo, widząc jakiekolwiek turystę, wszyscy pracownicy dezynfekują wszystko z niemal wzorową starannością, spełniając przy tym zachcianki klientów. Jeśli ktoś wyjeżdżając na wakacje jest zdrowy, na 99% zdrowy powróci do domu. Czysto, pusto oraz przerażająco smutno, cicho i spokojnie. 

Nie można odwiedzać części muzeów, ani zwiedzać niektórych zabytków, wiele sklepów i restauracji na obrzeżach miast jest pozamykana. Centrum stara się żyć jak gdyby nigdy nic. W związku z tym nieliczni przybywający do Czarnogóry turyści, mogą skorzystać z usług kawiarni, restauracji i barów zlokalizowanych w mieście. Wszystko to otwarte może być tylko do północy. Limit osób gromadzących się w jednym miejscu wynosi 40, w związku z czym mogą odbywać się wycieczki fakultatywne, które ze względu na brak tłumów, są jeszcze cudowniejszym doświadczeniem. Mieliśmy okazję wybrać się na rafting po rzece Tarze, rejs na plażę Žanjicę wraz z opłynięciem wyspy Mamuli i wpłynięciem do Błękitnej Jaskini, część mojej grupy pojechała na Mini Montenegro, podczas którego mogła zachwycić się Budvą, Kotorem, Wyspą Matki Boskiej na Skale oraz Porto Montenegro w Tivacie, podczas podróży powrotnej zwiedzaliśmy Dubrownik. Dubrownik, przypominający mi ten, który pamiętam z marca zeszłego roku - pusty i martwy. Miejsca te można obecnie obejrzeć w całej okazałości, podziwiając cudowne budynki, nie zaś fragmenty miast widoczne zza tłumu ludzi.



Czy polecam obecnie zagraniczne wyjazdy? Na pewno wiążą się one z ryzykiem. Z ryzykiem wiąże się także wyjazd nad Bałtyk, spacer po galerii handlowej oraz przejazd komunikacją miejską. Osoby chcące wypocząć nad brzegiem Adriatyku, wybierając się tam teraz, mogą rozkoszować się w pełni cudownymi widokami i cieszyć się niemal pustą plażą! Praca rezydenta, mimo zaskoczenia wielu, nie wiąże się z wypoczynkiem. To bieganina, odpowiedzialność, dogrywanie kilku spraw na raz, ciągłe czuwanie przy telefonie i satysfakcja. Podczas tego lata nie doświadczyłam tego w pełni. Czy jeszcze się uda? Możliwe! Trzymam kciuki, by móc jeszcze odbyć zagraniczną podróż! Nadal wiąże się to jednak z niewiadomą, bo niewiadoma to najlepsze słowo opisujące mój lipiec, a także obecną sytuację całej branży turystycznej. Wokół tematu niewiadomych, jak i Czarnogóry, upłynął niemal cały mój lipiec, mimo że na  Bałkanach spędziłam tylko 9 dni!

Cóż poza tym? W lipcu, podczas pobytu w Polsce, wychodziłam na długie spacery, ale właściwie nie ćwiczyłam fizycznie. Nie poświęciłam też zbyt wiele czasu na naukę języków - w tej kwestii zdecydowanie tendencja spadkowa 😕


Ze względu na wyjazdy, nie czytałam zbyt dużo. Chciałabym jednak zaznaczyć, że w 2019 roku, czytałam mniej niż jedną książkę miesięcznie. W 2020 roku już przebiłam tę granicę, jest więc super!

14. Naondel. Kroniki Czerwonego Klasztoru, Maria Turtchaninoff
15. Listy Maresi, Maria Turtschaninoff
16. Artemizja, N. Ferlut, T. Baudouin [komiks]

Jestem w trakcie czytania:

17. Wierzyliśmy jak nikt, Rebecca Makkai

Ze względu na wydanie Ballady Ptaków i Węży, na booktubie zawrzało na temat Igrzysk Śmierci. Nie czytałam ich, postanowiłam więc w lipcu obejrzeć filmy - wszystkie cztery dotychczasowe części (i niestety mnie nie zachwyciły).



W lipcu też ścięłam włosy (czego nie widać jeszcze na poniższych zdjęciach) oraz spędziłam cudowny weekend u Agnieszki w Warszawie! Wyjechałam do stolicy podczas pierwszego lipcowego weekendu. Wyjazd ten dodał mi dużo motywacji i pozytywnej energii - był to pierwszy czas w pełni prawdziwej normalności w moim życiu od marca!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz